Kiedy Asia napisała do mnie, że ma już fotografa ślubnego ale chciałaby zrobić wspólnie sesję narzeczeńską pomyślałam – super! Ale im dłużej z Asią o tej sesji rozmawiałam, tym bardziej robiło mi się przykro, że ta miła i ciekawa dziewczyna to nie 'moja’ przyszła pani młoda… Tak się złożyło, że Asia podczas tych rozmów najwidoczniej myślała tak samo… i co? Finał sprawy jest taki, że to jednak ja będę tą szczęściarą dokumentującą jej i Matuesza wyjątkowy dzień! Jupi!
Co takiego zatem wydarzyło się podczas rozmów na temat tej sesji, co tak bardzo utwierdziło nas obie w przekonaniu, że jedno wspólne spotkanie to za mało? Od początku obie miałyśmy dokładnie tą samą wizję … pustynia, las, długa sukienka, bose stopy. Do tego mi bardzo chodził po głowie jakiś pies, najlepiej wilczur. Okazało się, że a i owszem Asia i Mateusz mają psa… owczarka niemieckiego Lunę!
Za miejsce spotkania i sesji obraliśmy znane mi wcześniej tylko z wycieczek szkolnych tereny – pustynię Błędowską. Wow! Co za miejsce! Na pewno ogromnym jego plusem jest możliwość fotografowania w kompletnym odosobnieniu. Nie ma ludzi zerkających przez ramie albo podpatrujących zza drzewa. Byliśmy tam tylko we troje co pozwoliło Asi i Mateuszowi poczuć się w pełni naturalnie i spokojnie. Ich miłość i ciepło z minuty na minutę rozkwitało na moich oczach i emanowało wokół. Rozmawialiśmy, spacerowaliśmy, bawiliśmy się z Luną i po prostu dobrze się bawiliśmy. Asia i Mateusz to cudowna para, pełna pozytywnej energii i szczerych uczuć. Tak bardzo się cieszę, że ta sesja to nie jedyna na jakiej się spotkamy!
Specjalne podziękowania dla Marysi z ReKreacji za wypożyczenie cudownego krzesła Peacock i dopełnienie naszej sesji w 100% <3
Piękne naturalne zdjęcia. Super!
Przepiękna jest ta sesja! No i ten psiak! Przeuroczy!
Autor
Dziękuję kochana!