Richmond to miasto do którego od zawsze miałam szczególny sentyment. Co prawda jest mniejsze i spokojniejsze od Londynu, za to pełne starych urokliwych budynków, kawiarni i małych sklepików oraz ludzi którzy śpieszą się jakby trochę mniej…
Dlatego kiedy na naszym spotkaniu usłyszałam, że Ewa i Andrzej mieszkają w Richmond od razu wiedziałam, że to właśnie tam spotkamy się na ich sesję narzeczeńską.
To był piękny, letni dzień… na dodatek dzień ich rocznicy bycia razem! Nie, nie mogliśmy trafić lepiej : )
Od zrobienia im pierwszego zdjęcia zrozumiałam, że Ewa i Andrzej to niebywale wyjątkowa para. Dlaczego? Emanuje z nich ogromna miłość i widać to na każdym kroku, przy każdym ich geście, spojrzeniu, dotyku. Pozostawieni chociaż na sekundę sami, zatopieni w swoich spojrzeniach sprawiają wrażenie jakby świat wokół nich nie istniał. Chyba po raz pierwszy poczułam, że to para zabiera mnie w podróż do swojego świata, a ja miałam tylko dotrzymać im kroku. Było cudownie i naturalnie. Richmond co rusz dawało nam piękne tła do zdjęć a Ewa i Andrzej zajmowali się resztą : ) Taka praca to czysta przyjemność.
W przerwach na robienie zdjęć spacerowaliśmy, a Andrzej i Ewa opowiadali mi ich historię. Poznali się 5 lat temu na konferencji w Krakowie. Andrzej robił wtedy zdjęcia i miał nieodparte wrażenie, że jedna z uczestniczek bardzo często patrzy mu w obiektyw… : ) Jednak dopiero 4 lata później coś między nimi kliknęło. Zaczęli szalenie dużo ze sobą rozmawiać – jednak ze względu na dzielącą ich odległość tylko przez Facebooka. I te długie rozmowy zostały im do dziś.
Andrzej oświadczył się Ewie w Paryżu na Montmarte! To chyba najbardziej romantyczne miejsce na świecie! Andrzej gratuluję! Ewa… zazdroszczę : ) Co ciekawe, Andrzej oświadczył się Ewie kółeczkiem do kluczy… a to za sprawą kuriera, który niestety spóźnił się z dostawą właściwego pierścionka. Jednak już na następny dzień po powrocie do Londynu na Ewę czekał ten właściwy.